Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Nie będę miała jutro czasu.
- Zajrzy pani do Centrali? Na statek?
- Przepraszam. Nie najlepiej się czuję.
Rozłączyła się.
Wychodząc z gabinetu, zastanawiał się, czy słusznie zinterpretował tę odmowę jako sygnał zniechęcający do wszelkich dalszych pozaoficjalnych kontaktów. Być może teraz z kolei on powinien posłać swatkę, a to z zapytaniem o chęć podtrzymania znajomości. Bo - tu aż uderzył laską o ścianę - naprawdę chciał ją podtrzymać, naprawdę tęsknił za oczyma Mariny, za jej dłońmi, za sposobem, w jaki lekko odchylała w tył głowę, zamyślona, wpółuśmiechnięta... A, precz, siło nieczysta!
Noc głęboka, podwójnie pod Necropolis. Korytarze były jeszcze bardziej puste niż zazwyczaj, tę ciszę
Nie będę miała jutro czasu.<br>- Zajrzy pani do Centrali? Na statek?<br>- Przepraszam. Nie najlepiej się czuję. <br>Rozłączyła się. <br>Wychodząc z gabinetu, zastanawiał się, czy słusznie zinterpretował tę odmowę jako sygnał zniechęcający do wszelkich dalszych pozaoficjalnych kontaktów. Być może teraz z kolei on powinien posłać swatkę, a to z zapytaniem o chęć podtrzymania znajomości. Bo - tu aż uderzył laską o ścianę - naprawdę chciał ją podtrzymać, naprawdę tęsknił za oczyma Mariny, za jej dłońmi, za sposobem, w jaki lekko odchylała w tył głowę, zamyślona, wpółuśmiechnięta... A, precz, siło nieczysta!<br>Noc głęboka, podwójnie pod Necropolis. Korytarze były jeszcze bardziej puste niż zazwyczaj, tę ciszę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego