Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
żeby beznadziejniej być nie mogło. I w tej beznadziei, w grząskim nihilizmie zakwitał pączek sensu. Co robił Zygmunt Drzeźniak, kiedy tylko łapy i micha? Z wielkim wysiłkiem stawiał na środku pokoju fotel i zaczynał wpatrywać się w niebo. Był wyciszony, bezradnie spokojny - bez fajek, bez kawy z kilkucentymetrowym czopem, bez chęci na retoryczne rozmowy, bez muzyki. Nie ruszał się z miejsca. Godziny przepływały jedna po drugiej jak fale przypływów i odpływów, ale nawet gdy zbliżał się wieczór, Zygmunt tkwił w fotelu i nie zapalał światła. Kilka razy dzwonił telefon, ktoś pukał do drzwi, za ścianą słychać było odgłosy telewizora. Dla tych
żeby beznadziejniej być nie mogło. I w tej beznadziei, w grząskim nihilizmie zakwitał pączek sensu. Co robił Zygmunt Drzeźniak, kiedy tylko łapy i micha? Z wielkim wysiłkiem stawiał na środku pokoju fotel i zaczynał wpatrywać się w niebo. Był wyciszony, bezradnie spokojny - bez fajek, bez kawy z kilkucentymetrowym czopem, bez chęci na retoryczne rozmowy, bez muzyki. Nie ruszał się z miejsca. Godziny przepływały jedna po drugiej jak fale przypływów i odpływów, ale nawet gdy zbliżał się wieczór, Zygmunt tkwił w fotelu i nie zapalał światła. Kilka razy dzwonił telefon, ktoś pukał do drzwi, za ścianą słychać było odgłosy telewizora. Dla tych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego