tak, jak zadana lekcja, którą trzeba było odrobić, żeby mieć to już za sobą...<br>Potem, od następnego dnia wszystko było już cudowanie i wspaniale i oboje zachowywaliśmy się tak, jakby sprawy były już między nami na zawsze uregulowane, "zaklepane" i nie trzeba było się o nic starać. On był strasznie chimeryczny i nerwowy, ciągle trzeba było go utwierdzać w tym, że się go kocha, że on jest najlepszy, że tylko jego się widzi wokół... Musiałam go nauczyć pewnej zasady, którą przejęłam od mojego poprzedniego faceta: łóżko nie jest miejscem do załatwiania sporów, do kłócenia się i do godzenia się. Wszystkie takie