Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
ustawiła. Same chłopy! Ledwie się dopchałam. Schwyciłam ostatnie trzy flaszki.
- A czegóż ona taka zielona? - Ziuta odkręciła trójkątną flaszkę i przytknęła do nosa. - Ależ wonieje... Kiedyż to ja ostatni raz perfumowałam się?
- Zostaw. Każdej kropli szkoda. Jeden z drugim korek odkręca i do dna! Takie trzy flaszki to majątek. Na chleb wymienimy.
- Hm. A wiesz ty, że odikałonu to ja jeszcze nie próbowałam - i wlała do gardła. Świeczki jej w oczach stanęły, straciła oddech. - Uuu... Nie radzę ci, Jaśka, próbować... Kumys lepiej! Kumys to najlepszy kobyli szampan... Poczta przyszła? Jest list od Stacha?
- Nie ma nic.
- I to mój syn! Żeby
ustawiła. Same chłopy! Ledwie się dopchałam. Schwyciłam ostatnie trzy flaszki.<br>- A czegóż ona taka zielona? - Ziuta odkręciła trójkątną flaszkę i przytknęła do nosa. - Ależ wonieje... Kiedyż to ja ostatni raz perfumowałam się?<br>- Zostaw. Każdej kropli szkoda. Jeden z drugim korek odkręca i do dna! Takie trzy flaszki to majątek. Na chleb wymienimy.<br>- Hm. A wiesz ty, że odikałonu to ja jeszcze nie próbowałam - i wlała do gardła. Świeczki jej w oczach stanęły, straciła oddech. - Uuu... Nie radzę ci, Jaśka, próbować... Kumys lepiej! Kumys to najlepszy kobyli szampan... Poczta przyszła? Jest list od Stacha?<br>- Nie ma nic.<br>- I to mój syn! Żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego