Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nawet nie podnosząc wzroku na naszego gospodarza, wiedzieliśmy, że chciałby sam się rozebrać i stanąć przy nas, rozebranych, i obejmować nas, i ściskać, i spać z nami zbliżeniami niewieścimi, a pora kolacji była tuż-tuż, ojciec Quiffet zaś nie lubił, gdy spóźniano się do stołu,
a już nazajutrz ze wszystkimi chłopakami z trójki zwiedzaliśmy dawny pałac królewski: w skupieniu wszedłem do sali koncertowej, przestronnej komnaty o ścianach ozdobionych stiukami, które wycięto misternie na kształt i podobieństwo instrumentów muzycznych, i nie mogłem uwierzyć w to, co mówił przewodnik: że przez pewien czas, po występie, gdy ucichły już dźwięki wykonywanych tu utworów, ściany
nawet nie podnosząc wzroku na naszego gospodarza, wiedzieliśmy, że chciałby sam się rozebrać i stanąć przy nas, rozebranych, i obejmować nas, i ściskać, i spać z nami zbliżeniami niewieścimi, a pora kolacji była tuż-tuż, ojciec Quiffet zaś nie lubił, gdy spóźniano się do stołu,<br>a już nazajutrz ze wszystkimi chłopakami z trójki zwiedzaliśmy dawny pałac królewski: w skupieniu wszedłem do sali koncertowej, przestronnej komnaty o ścianach ozdobionych stiukami, które wycięto misternie na kształt i podobieństwo instrumentów muzycznych, i nie mogłem uwierzyć w to, co mówił przewodnik: że przez pewien czas, po występie, gdy ucichły już dźwięki wykonywanych tu utworów, ściany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego