Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Warszawy
Nr: 7.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2002
ratunkowe. Policja błyskawicznie wyłączyła całą ulicę z ruchu. - Każde dodatkowe drgania groziły kolejnym zawałem - mówi komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej Marian Bielecki. - Wyłączyliśmy nawet swoje maszyny, aby nie stwarzać zagrożenia. W każdej chwili ziemia mogła się osunąć. Wtedy musielibyśmy ratować nie tylko zasypanego, ale i niosących mu pomoc. Wiaderkiem i chochlą Piach nadal jednak osypywał się na robotnika. Zszokowany sytuacją mężczyzna wpadł w panikę. - Krzyczał, że nie może oddychać - relacjonuje jeden z robotników. W ruch poszły wiadra. Tylko tak w wąskim, głębokim wykopie można było usuwać zwały ziemi. Ale i te narzędzia wkrótce przestały być przydatne - Palnikiem plazmowym rozcięliśmy i rozsunęliśmy
ratunkowe. Policja błyskawicznie wyłączyła całą ulicę z ruchu. - Każde dodatkowe drgania groziły kolejnym zawałem - mówi komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej Marian Bielecki. - Wyłączyliśmy nawet swoje maszyny, aby nie stwarzać zagrożenia. W każdej chwili ziemia mogła się osunąć. Wtedy musielibyśmy ratować nie tylko zasypanego, ale i niosących mu pomoc. Wiaderkiem i chochlą Piach nadal jednak osypywał się na robotnika. Zszokowany sytuacją mężczyzna wpadł w panikę. - Krzyczał, że nie może oddychać - relacjonuje jeden z robotników. W ruch poszły wiadra. Tylko tak w wąskim, głębokim wykopie można było usuwać zwały ziemi. Ale i te narzędzia wkrótce przestały być przydatne - Palnikiem plazmowym rozcięliśmy i rozsunęliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego