kilka i znów, aż do końca. <br>- No dobrze już, dobrze - zgodził się Michaś, ale potem, gdy już może piąty raz wędrowali, tym razem z poduszkami (wdowa spała w kuchni), powiedział jeszcze: - Ale co do mnie, to i ja bym się zmarnował, niepotrzebnie napisałeś. Ja już czułem wielkie pokusy, żeby mówić cholera i inne rzeczy. <br>- No to chwała Bogu - powiedział Jaś i klepnął brata przyjacielsko w plecy. <br>Na nowym mieszkaniu za dnia było bardzo przyjemnie, ale wieczorem zrobiło się trochę niewyraźnie. <br>Po drugiej stronie bardzo wąskiej uliczki wznosił się nagi mur, otaczający zamek. Wielkie okna rzucały trochę światła z góry w mansardowy