zydlu, siedzi Dziadzia Linsrum z modlitewnikiem w dłoniach. Obok Babka na podłodze klęczy, sypiąc ziarno Zazuli, która dziobie donośnie sosnowe deski pociągnięte wiśniową farbą. Wzrok Polka spotyka ich oczy uważne, troskliwe, nieruchome.<br>- Co się stało? - pyta Polek. - Teraz jest dzień czy wieczór?<br>- Chory jesteś, Polek - mówi pani Linsrumowa. - Oj, jaki chory, taki dreny, że nie daj Panie Boże - i jej szerokie usta zaczynają drgać śmiesznie, a cała twarz przybiera grymas żałosny i trochę niemądry.<br>- Pić.<br>- Może chcesz serwatki?<br>- Mh. Polek pije. Zimne strużki płynu ściekają kątami ust na piersi.<br>- Teraz jest dzień czy wieczór?<br>- Dzień, dzień. Żywioła przyszła na obiad do