specjalnie nie zdziwił, gdyby w którymś z wywiadów wyznał, że w filmie "Bez twarzy" w ogóle nie było tricków i że naprawdę został oskalpowany. Nie, do tego jeszcze się nie posunął, ale i tak wszyscy wiedzą, że Nicolas Cage, z domu Coppola (jego wujem jest ten słynny Francis od "Ojca chrzestnego"), jest nieobliczalny. Uchodzi za faceta, który dla roli i dla rozgłosu gotów jest zrobić wszystko: "Kiedyś, udzielając wywiadu, rzuciłem butelką keczupu tylko dlatego, że chciałem, by dziennikarze to opisali." O.K., ale aktorów-skandalistów i tych, chętnych do największych poświęceń, jest przecież sporo: Travolta przytył na zawołanie do roli Clintona