Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Upływały dni, tygodnie...
Lis Witalis żył wygodnie,
Łupił wszystkich, jak się dało,
I korzyści miał niemało.

Przed siedzibą jego zawsze
Dwa niedźwiedzie co najżwawsze
Stały sprawnie i wzorowo
Pełniąc wartę honorową.

Stały też jelenie cztery,
By go wozić na spacery.

A wiewiórki przez dzień cały
Przy ogonie się krzątały
I chuchały, i dmuchały,
I bez przerwy go czesały.

Nikt spokoju nie miał w lesie:
Ten usłuży, tamten poda,
Ten przyniesie, ten odniesie,
Nawet borsuk - wojewoda,
Choć to bardzo dumna sztuka,
Był u lisa za hajduka,
Więc złościło to borsuka.

Jadł Witalis za dwudziestu
I zwierzęta bez protestu
Napychały mu spiżarnię,
Chociaż
Upływały dni, tygodnie...<br>Lis Witalis żył wygodnie,<br>Łupił wszystkich, jak się dało,<br>I korzyści miał niemało.<br><br>Przed siedzibą jego zawsze<br>Dwa niedźwiedzie co najżwawsze<br>Stały sprawnie i wzorowo<br>Pełniąc wartę honorową.<br><br>Stały też jelenie cztery,<br>By go wozić na spacery.<br><br>A wiewiórki przez dzień cały<br>Przy ogonie się krzątały<br>I chuchały, i dmuchały,<br>I bez przerwy go czesały.<br><br>Nikt spokoju nie miał w lesie:<br>Ten usłuży, tamten poda,<br>Ten przyniesie, ten odniesie,<br>Nawet borsuk - wojewoda,<br>Choć to bardzo dumna sztuka,<br>Był u lisa za hajduka,<br>Więc złościło to borsuka.<br><br>Jadł Witalis za dwudziestu<br>I zwierzęta bez protestu<br>Napychały mu spiżarnię,<br>Chociaż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego