tego nie rozumieli. Przede<br>wszystkim wynajdywał dla swojego świata najgorzej ubranych, obdartych,<br>bosych, pokracznych, bezzębnych jak korzenie, o twarzach jak kora<br>starych wierzb, jak wysuszona słońcem ziemia. O, wtedy gęba mu się<br>rozjaśniała i powtarzał, sehr gut, sehr gut, wunderbar. I pstryk. A nie<br>dał nikomu choćby włosów przygładzić czy chustki na głowie poprawić,<br>czy koszuli wpuścić w spodnie, czy pozapinać guzików, nie mówiąc już<br>polecieć do chałupy i choć trochę się ogarnąć. Tylko tak jak kogoś<br>złapał, kazał mu się nie ruszać i pstryk. Czasem go ustawiał przy<br>jakimś starym płocie, pod jakąś walącą się chałupą, pod uschniętym<br>drzewem i