takim kompresem, niech tylko zaczeka, nie spieszy się tak bardzo z odejściem. Nie rozumiałem, gdzież to ojciec się wybiera i dlaczego matka próbuje go zatrzymać w tak egzotyczny sposób. <br>Ojciec już wówczas nie pił, zresztą nawet kiedy pił, nikt nie musiał go "ratować", wyciągać z długiego dna, ojciec z wdziękiem chwiał się na nogach, wytwornie wymiotował, niczego nie potrzebował demonstrować, ani poczucia krzywdy, poniżenia, ani swojej ważności. Jedyną nową cechą ojca po wypiciu były zupełnie irracjonalne wyrzuty sumienia, że nie dość się nami opiekuje, nie dość czasu poświęca swoim pociechom; próbował to nadrabiać, a ponieważ wracał dosyć późno, to pragnienie zwykle spotykało