mogą?<br>Pochylono się nad Różą, szeptano, wreszcie natarto wodą kolońską, wachlowano. Trzeźwiała.<br>- Pan Strawski... Co takiego? Krzyczałam? Wiem... najpierw coś śniło się pięknego, potem zmora dusiła.<br>Przetarła oczy dłonią. Bełkotliwie mówiła:<br>Widzi pan, co znaczy starość. Wina napiłam się, mięsa zjadłam, w towarzystwie pobyłam - od razu awantura. Nic... nic... to chwilowe.<br>Strawski i Janina stali z niepewnymi minami. Telefon dzwonił.<br>- Idź, odbierz - nakazał gospodarz służącej. Po minucie zjawiła się z powrotem.<br>- Córka pyta, jak pani się czuje. Chyba powiedzieć, żeby przyszła?<br>Róża poczerwieniała.<br>- Nie waż się! Dlatego, że komuś ciężko z przejedzenia i zły sen się przyśnił, ludziom głowy zawracać? Lepiej