Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
i przy głównym kapelanie... zawsze ta łacina. Zresztą teraz też (uwypukla kciukiem swą wstążeczkę) medal... w pewnym sensie za czyny.
MATKA Brawo.
STASIEK niby bagatelizując rzecz Cóż... było się tym oficerkiem. Każdy czymś był. A wie pani dobrodzika... te szlify (kładzie palce na ramieniu) ja na to zawsze gwizdałem... (naraz chwyta się za czoło).
MATKA Znowu ten ból z czasu obrony Warszawy.
STASIEk Tak... wrócił... (straszny grymas bólu), ale to musi przejść (zaciska zęby) Już zaczyna przechodzić... aa... już przeszło (podchodzi do okna, oddycha z ulgą).
MATKA Biedny... dzielny żołnierz mareszala Pilsudski... Ja znam ,,Quo vadis?", Marie Curie... biedna... Mourir pour Dantzing
i przy głównym kapelanie... zawsze ta łacina. Zresztą teraz też (uwypukla kciukiem swą wstążeczkę) medal... w pewnym sensie za czyny.<br>MATKA Brawo.<br>STASIEK niby bagatelizując rzecz Cóż... było się tym oficerkiem. Każdy czymś był. A wie pani dobrodzika... te szlify (kładzie palce na ramieniu) ja na to zawsze gwizdałem... (naraz chwyta się za czoło).<br>MATKA Znowu ten ból z czasu obrony Warszawy.<br>STASIEk Tak... wrócił... (straszny grymas bólu), ale to musi przejść (zaciska zęby) Już zaczyna przechodzić... aa... już przeszło (podchodzi do okna, oddycha z ulgą).<br>MATKA Biedny... dzielny żołnierz mareszala Pilsudski... Ja znam ,,Quo vadis?", Marie Curie... biedna... Mourir pour Dantzing
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego