Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
czas milczeli.
- Ech, znali mnie kiedyś ludzie. W całym mieście: i na Łosiówce, i na Nowostrojce, i na Belmoncie nie było lepszego kozaka. Zmarnowały mnie te szpitale. Pan Staś zacharczał jak stary miech kowalski, splunął smutno w czarną trawę i podłożył rękę pod głowę. Zmącone acz soczyste kółko dymu tytoniowego chybotało nad jego czołem.
- A czemu pan nie śpi?
- Nie mogę spać, próbuję i nie mogę. Za dnia bym spał, ale w nocy nie wychodzi. To patrzę tak na gwiazdy i myślę sobie, że marnujemy my wszyscy życie. Dawniej, bywało, leciałem na wieczorynki i na niedzielę warto było poczekać, i każdy
czas milczeli.<br>- Ech, znali mnie kiedyś ludzie. W całym mieście: i na Łosiówce, i na Nowostrojce, i na Belmoncie nie było lepszego kozaka. Zmarnowały mnie te szpitale. Pan Staś zacharczał jak stary miech kowalski, splunął smutno w czarną trawę i podłożył rękę pod głowę. Zmącone acz soczyste kółko dymu tytoniowego chybotało nad jego czołem.<br>- A czemu pan nie śpi?<br>- Nie mogę spać, próbuję i nie mogę. Za dnia bym spał, ale w nocy nie wychodzi. To patrzę tak na gwiazdy i myślę sobie, że marnujemy my wszyscy życie. Dawniej, bywało, leciałem na wieczorynki i na niedzielę warto było poczekać, i każdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego