znów się urywa, choć oboje czują, że muszą mówić. Niepodobna nie mówić - milczenie krzyczy o tym wszystkim, co było, co w sobie noszą.<br>- Skłamałam - odzywa się Madzia głosem przytłumionym, z lekką irytacją. - Wcale nie przyszłam w sprawie młodzieży. Po prostu bardzo się za tobą stęskniłam.<br>Szczęsny unosi siekierę, ale nie ciacha. Madzia widziana z dołu, od podłogi, wydaje mu się smuklejsza i jeszcze bardziej niedosiężna.<br>- Magduś - mówi rąbnąwszy w polano - jeśli zaczynasz przez dobroć, to nie zaczynaj. Ja się obejdę bez litości. - Takiś dosłowny, że naprawdę...<br>Dosłowność już mu kiedyś wymawiała w sadzie, jest w tym słowie echo tamtych dni i