własną osobą, nie pozwalając się jednak nigdy określić, czyli podporządkować. Dlatego narrator zaprasza czytelników, aby go "miętosili" (miętosili rozmaitością odczytań Ferdydurke). Ale zaraz dodaje, że ucieka, "z gębą w rękach". Co znaczy: każda gęba, którą mi czytając przyprawicie, będzie tymczasowa, trzymam ją bowiem "w rękach" i skoro tylko poczuję, że ciąży mi swą jednoznacznością - potrafię przyprawić sobie inną.<br>Umiem bowiem już teraz sam siebie - w swoich stosunkach z ludźmi - zmieniać i przepoczwarzać.<br>Jak pisarz do gry z czytelnikiem, bohater dojrzał do gry z postaciami. Już w Bolimowie poruszał się samodzielniej, oscylując między dwoma światami: pańskim i chłopskim, ale z żadnym się