Murzyn wśród nocy głębokiej,<br>nie tak biały śnieg świeży, gdy na ziemię spada,<br>nie tak koral rumiany, nie tak Luna blada,<br>jak zielone są oczy mej Zielonookiej;<br><br>i nie są takie ciche jesienne półmroki,<br>ani kot, gdy się chyłkiem ku zdobyczy skrada,<br>ani motyl, gdy skrzydła na kwiecie rozkłada,<br>jak ciche są jej w mroku stąpające kroki.<br><br>Kiedy z nocy szalonej, jak z szumiącej rzeki<br>pełnej wirów podstępnych i groźnych katarakt<br>wynurzam się, dręczony przez strasznego kaca,<br><br>tym, co mi radość życia na nowo przywraca,<br>nie są kliny zdradzieckie ni szalbiercze leki,<br>lecz jej oczu zielonych mieniący się szmaragd.</><br><br><br><div type="poem" sex="m" year=1979><tit>Do Białej