na most. Wiedziałem, że nie przepuszczą, bo czy się oni znają? Czekaliśmy, a oni leźli i leźli. Czasami robiły się przerwy i można było przeskoczyć, ale o maskę oparł się tyłkiem sierżant z chorągiewką i nic sobie nie robił z trąbienia, a jak Stary wyskoczył, to mu powiedział, żeby siedział cicho, bo może oberwać. Ja znam tych Gurków, z nimi nie ma żartów. Bo co zrobią żołnierzowi, jak pierś ma pełną medali... Zamkną za obrazę? Wreszcie ostatnia tonga się przetoczyła i puścili nas. Stary się zbiesił, odepchnął mnie łokciem, ryczał jak bawół, siadł za kierownicą. Jak tylko ruszył, od razu wiedziałem