oczywiście <br>przykucnięta u jej nóg, z Jasią na kolanach. <br><br>Byłam tak oszołomiona swoim szczęściem, że nie <br>odzywałam się wcale. Nie odrywałam tylko oczu od tych <br>wszystkich prześlicznych maleńkich rzeczy, które robiła <br>mama. <br><br>Za to mama mówiła przez cały czas. Była jakaś <br>dziwnie ożywiona i podniecona, miała bardzo błyszczące <br>oczy i ciemne rumieńce na policzkach i szyła tak prędko, <br>jakby się bała, że nie zdąży. <br><br>Mówiła o tym, że Jasia to nie zabawka, ale jakby prawdziwa <br>siostrzyczka. Że będziemy się nią opiekowały razem, <br>a gdyby ona gdzieś wyjechała, to ja zastąpię ją <br>Jasi we wszystkim. <br><br>Będę ją ubierała i kołysała, wychodziła <br>z