rąk do rąk tajemnie, wśród zaklęć i przysiąg Wtem z zasłon błysną piersi łabędzie, Strzelec w ziemię patrzy skromnie, Dziewica w lekkim zbliża się pędzie I - "do mnie" woła "pójdź do mnie?" Lecz panna Aniela nie myślała naśladować skromnego strzelca... Była sama. Seledynowe światło mżyło wskroś brzozowe pręty altanki, a ciemne świerki chwiały się wkoło z pobłażliwym, przyjaznym szelestem... W wyobraźni panienki igrały rozkoszne malowidła, od których mąciło się, w głowie... Słodki dreszcz przenikał jej stulone, przyciśnięte do siebie kolana, a oczy, ciemne i świetliste, przesnuła złocista, urocza mgiełka<br><div1 type="poem">Podbiega strzelec i staje w biegu,<br>I chciałby skoczyć, i nie chce