tym miasteczku byłem w komisji egzaminacyjnej oceniającej młode Radziwiłłówny. Cóż... powiedzmy, że były traktowane dość łagodnie, choć zawsze były przygotowane.</><br>Ten pokój kuzyna utrzymany w atmosferze międzywojnia zbiegał się liniami książek i starej korespondencji zamkniętej klamrami wątłego światła w portrecie młodej kobiety: pięknej, spokojnej postaci, ułożonej pędzlem ciepłych barw, pełnej cieni.<br><q>- Kuzyn namalował swoją ukochaną... widział pan?</> - starsza pani, ściszając głos - <q>Ona była Białorusinką,, znaczy tamtejszą, a jego matka powiedziała, że nigdy takiej pod dach nie weźmie! Pan wie jakie wtedy były czasy... nie ośmielił się.</> - Czy wiem? Lojalność krwi, hołd źle pojętej tradycji, chirurgiczna czystość myśli: wydaje mi się, że