mówił i zatykał uszy, żeby nie słyszeć jej żalów.<br>O krok od dworca na jego łysą czaszkę spadły pałki, kuferek otworzył się, na bruk wypadła bielizna, po której potem deptali noszowi.<br>Adela znalazła schronienie w sierocińcu. Pracowała tam ponad siły, szorując kotły, dźwigając stągwie aż do samego rozwiązania. Chłopcy przedrzeźniali ciężarną, wpychając poduszki pod koszule. Kradli cukier i sikali do balii z praniem. Codziennie rano stawali na dziedzińcu w dwóch szeregach. Wyprężeni jak rekruci, wystrzyżeni na zero, wodzili przekrwionymi oczami za przedwojennym wachmistrzem śnieżańskich ułanów, a jeśli było to konieczne, w milczeniu skakali żabką do upadłego. <br>Nocą zgiełk złych myśli rozsadzał