i bratu, toteż teraz wznosił oczy ku niebu i drżał z niechęci i gniewu.<br>- Jedziemy do "Adrii"! - krzyczał Witek, chwytając Iw wpół i znosząc po schodach do taksówki.<br>- Na wesele! - krzyknął Zygmunt, pociągając za sobą Lili.<br>- Mój Boże - wyszeptała rozmarzona Julia, wzdychając głęboko i przymykając powieki.<br>- Co ci, ciociu? Czy ciocia źle się czuje? - zapytali równocześnie obaj bracia, młodzi pisarze.<br>- Czuję się wspaniale - odparła wzdychając Julia, której przez chwilę wydawało się, że to ją w ślubnym welonie znosi po schodach siwy, lecz jakże męski i silny, szalony Rosjanin Steceńko.<br>Jeszcze raz westchnie, otworzy oczy, posmutnieje.<br> - Na wesele, zapraszamy na wesele - powie