przedmurza.<br><br>I tego roku w polach praca tłumna,<br>Gadają młyny, pachną chlebem gumna.<br><br>Jakby, zaiste, nie przeszła nad nami,<br>Chorągiew bólu z ciemnymi skrzydłami,<br><br>Jakby nam czoła nie obrosły chrusty,<br>I jakby "spokój'' nie był dźwięk już pusty.<br><br>A tu - gdzie mieszkam - gdzie do ciebie piszę;<br>Ptaki dziobami przędą wielką ciszę.<br><br>Staw rzęsę dźwiga, rzęsa trzciny wiąże,<br>Zamyka łono nasycony grążel.<br><br>Pola topolom, topole rozstajom,<br>A lasy borom milczenia podają.<br><br>Jakby, zaprawdę, trznadle i czyżyki<br>Niosły przez niebo Chustę Weroniki.<br><br>Jakby, zaiste, za tych drzew bukietem<br>Przydrożny strumień rozlewał się w Letę.<br><br>Wybacz więc: idę przez wioskę ściszony,<br>Biorę od ludzi