Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
stalowej powierzchni włazu i potknął się, przewrócił. Moore'owiec pospieszył mu na pomoc.
- Co się stało?
- Stare koszmary uchodźców - zaśmiał się sztucznie Nicholas. Bo i nie mogło to być nic innego. Czyżby więc doświadczył oto bezpośredniego przecieku psychomemów z myślni prawdziwie nawiedzonego miejsca? W raportach z Montany prezentowało się to jednak ciut inaczej. Tutaj natomiast najwyraźniej nastąpiło jakieś nałożenie, sprzężenie, skrzyżowanie nurtów. W odbiciu zobaczył mężczyznę odrobinę tylko przypominającego jego: wzrostem, z grubsza sylwetką i może trochę rysami twarzy. Ale tamten był kompletnie łysy, śmiertelnie blady, ohydnie pobliźniony, tatuaże wąskich strużek krwi pokrywały jego brudną skórę, nie miał wąsów, usta krzywił w
stalowej powierzchni włazu i potknął się, przewrócił. Moore'owiec pospieszył mu na pomoc.<br>- Co się stało?<br>- Stare koszmary uchodźców - zaśmiał się sztucznie Nicholas. Bo i nie mogło to być nic innego. Czyżby więc doświadczył oto bezpośredniego przecieku psychomemów z &lt;orig&gt;myślni&lt;/&gt; prawdziwie nawiedzonego miejsca? W raportach z Montany prezentowało się to jednak ciut inaczej. Tutaj natomiast najwyraźniej nastąpiło jakieś nałożenie, sprzężenie, skrzyżowanie nurtów. W odbiciu zobaczył mężczyznę odrobinę tylko przypominającego jego: wzrostem, z grubsza sylwetką i może trochę rysami twarzy. Ale tamten był kompletnie łysy, śmiertelnie blady, ohydnie pobliźniony, tatuaże wąskich strużek krwi pokrywały jego brudną skórę, nie miał wąsów, usta krzywił w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego