było: wysiadali, wsiadali, Szczęsny znów stawał przy sterze, a zecer czerpakiem chrobotał wyrzucając wodę. Nierozmowny był i - po ruchach widać starszawy.<br>Żagiel sczerniał zupełnie. Jakiś żagiel chmurawy, wiatrem natchniony ciągnął na wysokościach bez dźwięków i barw, nad ziemią zapadłą głęboko. Majaczyło coś stale w ciemnościach, od wypatrywania w oczach już ćmiło i myśli były jakieś metafizyczne, to znaczy - jak Jurek kiedyś tłumaczył chaotyczne, bez ruchu i Panie Boże poratuj.<br>To dziwne, że Jurek mu się teraz częściej przypomina ten jego kamień na przykład. W taką noc można czuć się owym kamieniem, rzuconym w przestrzeń, i myśleć, że się leci z własnej