Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
trzech, wznosząc nieustannie toasty. Nie zapomniano też wypić zdrowia Jurczenki. Naśladując dorosłych, trącaliśmy slę kieliszkami napełnionymi musującym kwasem żurawinowym. Miałem wielką ochotę wypić za Polinę, ale spojrzałem na Żakowicza, bladego, z kroplami potu na czole, i pomyślałem, że lepiej nie przypominać mu Poliny. Krysia wyręczając matkę nieustannie mnie strofowała:

- Nie cmokaj...

- Nie jedz tyle...

- Nie opieraj łokci na stole...

Początkowo puszczałem mimo uszu jej uwagi, ale w pewnej chwili rozzłościłem się i chlusnąłem zawartością kieliszka na jej nową sukienkę. Panna Aillot zaniemówiła, a Krysia złapała mnie za włosy i zaczęła tarmosić tak mocno, że podniosłem krzyk. Zanim nas rozdzielono, zdążyliśmy strącić
trzech, wznosząc nieustannie toasty. Nie zapomniano też wypić zdrowia Jurczenki. Naśladując dorosłych, trącaliśmy slę kieliszkami napełnionymi musującym kwasem żurawinowym. Miałem wielką ochotę wypić za Polinę, ale spojrzałem na Żakowicza, bladego, z kroplami potu na czole, i pomyślałem, że lepiej nie przypominać mu Poliny. Krysia wyręczając matkę nieustannie mnie strofowała:<br><br>- Nie cmokaj...<br><br>- Nie jedz tyle...<br><br>- Nie opieraj łokci na stole...<br><br>Początkowo puszczałem mimo uszu jej uwagi, ale w pewnej chwili rozzłościłem się i chlusnąłem zawartością kieliszka na jej nową sukienkę. Panna Aillot zaniemówiła, a Krysia złapała mnie za włosy i zaczęła tarmosić tak mocno, że podniosłem krzyk. Zanim nas rozdzielono, zdążyliśmy strącić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego