Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
mruknął. - Bohaterskich!

Ika pokiwała głową, przełknęła swoją kanapkę z pasztetówką, a potem
powiedziała:

- To jednak trzeba przemyśleć.

- Co znowu?

- Jak zadziałać, żeby się nam w głowach nie przewróciło.

Spojrzał na nią z oburzeniem, że niby: co za kpiny?!

Ale potem na chwilę się zastanowił. Zastanowiwszy się zaś powiedział:

- A wiesz co?

- Co
?

- Masz rację.

Na dalsze rozmowy nie było jednak już czasu, bo przyrumieniona złociście
kura czekała na swą kolej. A potem - kompot. I bezy.

Tylko że na bezy właściwie zabrakło już miejsca - i
wcale tak nie smakowały, jak się z początku wydawało.

Trudno bowiem na świecie o pełne szczęście.

Kiedy rodzice
mruknął. - Bohaterskich!<br><br>Ika pokiwała głową, przełknęła swoją kanapkę z pasztetówką, a potem <br>powiedziała:<br><br>- To jednak trzeba przemyśleć. <br><br>- Co znowu?<br><br>- Jak zadziałać, żeby się nam w głowach nie przewróciło.<br><br>Spojrzał na nią z oburzeniem, że niby: co za kpiny?!<br><br>Ale potem na chwilę się zastanowił. Zastanowiwszy się zaś powiedział:<br><br>- A wiesz co?<br><br>- Co?<br><br>- Masz rację.<br><br>Na dalsze rozmowy nie było jednak już czasu, bo przyrumieniona złociście <br>kura czekała na swą kolej. A potem - kompot. I bezy.<br><br>Tylko że na bezy właściwie zabrakło już miejsca - i <br>wcale tak nie smakowały, jak się z początku wydawało.<br><br>Trudno bowiem na świecie o pełne szczęście.<br><br>Kiedy rodzice
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego