spóźnicie!<br>- Ależ, moja droga, na Teatralce nie ma telefonu! - zaśmiała się Laura i - przechodząc w swym wonnym wieńcu - musnęła pieszczotliwie czubkami palców dłoń matki. - Dzień dobry - rzuciła z wdziękiem wkraczając do kuchni i mierząc wzrokiem Konrada. (Na Aurelię prawie nie zwróciła uwagi). Zaraz też zaczęła żywą z nim rozmowę, wtrącając co chwila zwroty łacińskie (ojciec Gabrysi, Ignacy Borejko, filolog klasyczny, z zamiłowaniem uczył <page nr=22> wnuczki łaciny, obiecując, że w przyszłości wpoi im i grekę starożytną).<br>Gabrysia dopilnowała, by dzieci umyły ręce przed jedzeniem, i z wielką uwagą obejrzała ich świadectwa, zastanawiając się, jak to możliwe, by istoty tak różne jak Pyza i Tygrysek