Garbowskiego co do swoich partii owej wspólnej powieści: "Nie ma Pani pojęcia o zoologii, myląc żyjątka z rządu korzenionóżek z promienicami, a nektarniki z radiolariami... A te Pani błędy ortograficzne! Po prostu zgroza..."<br><br>Jakżeż musiał czuć się usatysfakcjonowany, gdy porównywał jej pierwsze, dość ostrożne, nie obiecujące wiele listy pełne obiekcji co do pisania wspólnego dzieła, z tą korespondencją, która zaczęła przychodzić po ich spotkaniu w Szwajcarii.<br><br>Gdy ujrzała go tam pierwszy raz i gdy usłyszała stłumiony wzruszeniem głos: - Jakże jestem szczęśliwy, że mogę poznać osobiście czcigodną panią, chlubę polskiego narodu (mówiąc to, pochylił się z szacunkiem do jej rąk) - uczuła, jak serce