przodu. Nie ruszy się? Nawet nie mrugnął. Róbmy dobrą minę, róbmy dobrą minę. - Nie musisz się tak wysilać - rzekłem jej. - O co ci chodzi? - zmarszczyła brwi, zatrzymując się krok ode mnie. Jej myśli zalewały mnie wodospadem brudu. Strach: a jak rzeczywiście telepata, a jak czyta, jak widzi, jak czuje...? I: co ja tu robię, przecież ja go nie znam. I: nie myśleć o tamtym, tylko o tamtym nie myśleć. Tamto: jej seksualne fantazje, gdy tutaj jechała. Mój abstrakt z twarzami jej kochanków, rytuały upokorzenia, reminiscencja z dzieciństwa, spokój w ramionach ojca. - Nie jestem twoim ojcem - powiedziałem. Zachłysnęła się. Strach, strach, strach. Mimowolnie - krok w