Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
zrobił? - zapytał Jassmont, chociaż znał odpowiedź.
- Wiadomo kto, Dusie.
- Czego szukali? - pytanie kogoś z boku.
- Głównie dolarów, Lassoty to bogacze.
Uderzyła fala skłębionego, zimnego, złego wiatru, właśnie z domu zaczęli wynosić ciała. Szpaler, rozdygotany, trawiony przerażeniem, doskoczył, ludzie zawsze są niesyci widoku śmierci, nawet po pięciu latach wojny. Trzęśli się co niektórzy, jakby byli z galarety, bez mięśni i kości. Matka przycisnęła dziecko do siebie, zasłoniła mu jedno oko, na drugie zabrakło jej ręki. Któryś z wynoszących wyciągnął w stronę tłumu płasko rozłożone dłonie, aby dokładnie to zobaczyli, poczuli ten zapach: jedyny, arcyludzki brąz z mętniejącym połyskiem łuszczącego się burgunda. Na palcach
zrobił? - zapytał Jassmont, chociaż znał odpowiedź. <br>- Wiadomo kto, Dusie.<br>- Czego szukali? - pytanie kogoś z boku.<br>- Głównie dolarów, Lassoty to bogacze. <br>Uderzyła fala skłębionego, zimnego, złego wiatru, właśnie z domu zaczęli wynosić ciała. Szpaler, rozdygotany, trawiony przerażeniem, doskoczył, ludzie zawsze są niesyci widoku śmierci, nawet po pięciu latach wojny. Trzęśli się co niektórzy, jakby byli z galarety, bez mięśni i kości. Matka przycisnęła dziecko do siebie, zasłoniła mu jedno oko, na drugie zabrakło jej ręki. Któryś z wynoszących wyciągnął w stronę tłumu płasko rozłożone dłonie, aby dokładnie to zobaczyli, poczuli ten zapach: jedyny, arcyludzki brąz z mętniejącym połyskiem łuszczącego się burgunda. Na palcach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego