że nie musi sam ingerować w sprawy, które go w istocie mało interesowały, choć nieraz zajmowały wiele cennego czasu.<br>Stołówka, wieczne pretensje o jakość potraw i obsługi, oraz lokatorzy nie przestrzegający podstawowych zasad czystości i higieny - to były stałe punkty zebrań zarządu, które referował Zygmunt. Nieraz musieliśmy wyciszać zaognione konflikty, co znowu wprawiało Zygmunta w stan irytacji i za każdym razem groził nam, że przestanie się wtrącać, a zarząd niech sam sobie pilnuje porządku. Zwykle potem dawał się ułagodzić zapewnieniami, że nikt inny, tylko on czyni to doskonale, byleby ograniczył słownictwo i pogróżki. Mimo tych zatargów z kolegami cieszył się sympatią i