Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
dłoni przyklęknął przy mogile, głowę opuścił i modlił
się za duszę babci, której ostatnim pragnieniem było, żeby klaczkę
oźrebić i jego, Witolda Pawlaka, bogato ożenić...
Marynia wyrwała prawie pusty już worek z krużewnicką ziemią z rąk
Kaźmierza. Ten zrobił krok w stronę syna, ale Witia zerwał się z kolan
i cofnął się za stary nagrobek z gotyckimi literami, obwieszczającymi:
"Hier ruht im Gott Maria Keller"... Pawlak podszedł do syna, ręce
wyciągnął i czekał, aż będzie mógł zamknąć w ramionach odzyskanego
syna.
- Tato niech te ręce opuści...
- Gdzie Jadźka? - zadudnił Kargul, zachodząc chłopca z drugiej
strony.
- A pan Kargul niech o nic
dłoni przyklęknął przy mogile, głowę opuścił i modlił<br>się za duszę babci, której ostatnim pragnieniem było, żeby klaczkę<br>oźrebić i jego, Witolda Pawlaka, bogato ożenić...<br> Marynia wyrwała prawie pusty już worek z krużewnicką ziemią z rąk<br>Kaźmierza. Ten zrobił krok w stronę syna, ale Witia zerwał się z kolan<br>i cofnął się za stary nagrobek z gotyckimi literami, obwieszczającymi:<br>"Hier ruht im Gott Maria Keller"... Pawlak podszedł do syna, ręce<br>wyciągnął i czekał, aż będzie mógł zamknąć w ramionach odzyskanego<br>syna.<br> - Tato niech te ręce opuści...<br> - Gdzie Jadźka? - zadudnił Kargul, zachodząc chłopca z drugiej<br>strony.<br> - A pan Kargul niech o nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego