wypraszał dla niego pomoc, bo uważał, że nie wypada, aby taki sławny pisarz musiał obywać się byle czym. Ta opieka nad panem Jerzym wzruszała nas i robiliśmy, co można, aby tym dwóm starszym ludziom ułatwić jakoś życie. Wszystko, co Szaniawski otrzymywał, zawdzięczał Nikorowiczowi. Sam pan Jerzy nigdy nie prosił o cokolwiek.<br>Zasiłki pieniężne, jakie przekazywał nam Urząd Wojewódzki, przyjmował z zażenowaniem, lecz nie odmawiał, bo rzeczywiście bieda aż piszczała w jego pokoju.<br>Samotny, małomówny, nietowarzyski, był przeciwieństwem wielu kolegów, którzy nachalnie domagali się zapomóg, mieszkań, darów UNRRA. Z tymi ostatnimi było najwięcej kłopotów. Nie byliśmy w stanie spełnić żądań prawie dwustu