Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
torebce miała piersióweczkę.
Inna scena. Spotykam koleżusię w moich Kabatach. Dawnośmy się nie widzieli; zaprasza do domu. Jest po robocie, więc "daruj mi chwilkę, ale muszę zmienić kostium i zdjąć te przeklęte wysokie obcasy". Gadamy wolniutko, koleżusia przygotowuje obiad dla córki. "Może drinka?" - proponuje. Odmawiam, a koleżusia sobie skromniaka z colą nalewa. Zanim doszły ziemniaki, zmultiplikowała te skromniaki i wytrąbiła połówę. I tak codziennie.
U mnie na osiedlu widzę jak kilku menedżerów, garniturowców i płaszczaków wieczorkiem w cywilkach posuwa do sklepu. Cztery browary do siatki i pędem do domu. Opowiadał mi jeden z nich, szef wydawnictwa, że po robocie, jak już
torebce miała piersióweczkę.<br>Inna scena. Spotykam koleżusię w moich Kabatach. Dawnośmy się nie widzieli; zaprasza do domu. Jest po robocie, więc "daruj mi chwilkę, ale muszę zmienić kostium i zdjąć te przeklęte wysokie obcasy". Gadamy wolniutko, koleżusia przygotowuje obiad dla córki. "Może drinka?" - proponuje. Odmawiam, a koleżusia sobie skromniaka z colą nalewa. Zanim doszły ziemniaki, zmultiplikowała te skromniaki i wytrąbiła połówę. I tak codziennie.<br>U mnie na osiedlu widzę jak kilku menedżerów, garniturowców i płaszczaków wieczorkiem w cywilkach posuwa do sklepu. Cztery browary do siatki i pędem do domu. Opowiadał mi jeden z nich, szef wydawnictwa, że po robocie, jak już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego