w nieskończoność balon.</><br><br><div1>2<br>Na trzeciej lekcji pojawiła się Anna. Wyglądała na młodszą ode mnie. Nie sposób było nie zapatrzyć się na jej szczupłą twarz z olbrzymimi, zielonymi oczami, ocienionymi rzęsami tak długimi, że wyglądały na sztuczne. W dodatku ten stały, łagodny uśmiech pięknie wykrojonych warg. Było w niej jednak coś dziwnego - w twarzy, w gestach, w słowach - co przyciągało wzrok i jednocześnie odpychało. Jakiś kryształowy chłód, obojętność, coś, co kazało myśleć, że jest ponad i ma do tego prawo. Tak przynajmniej zdawał się myśleć nauczyciel jazdy.<br>Zastanawiałam się, co robi na kursie, gdyż doskonale prowadziła. Na początku usiłowała to ukryć