Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
śmierci jeden krok.
Jesienny deszczyk przechodził powoli w ulewę. Nie stać mnie już było na kawiarnię: ta kosztowała tysiące. Mego starego fiacika, przeżartego przez korozję, oddałem Teresce. Zaproponowałem pani Janinie wycieczkę do Skolimowa.
- W ten deszcz?
- Deszcz nam nie przeszkodzi. Bardzo panią proszę.
- Ale dlaczego właśnie do Skolimowa?
- Muszę pani coś pokazać. Bardzo mi na tym zależy.
Czasu obydwojgu nam nie brakowało, wsiedliśmy więc do autobusu i dojechali przed sklep spożywczy w Skolimowie. Stała w jego progu panna Mariola. Zwolniłem ją po śmierci mamy, ale po starej znajomości podrzucała mi ze sklepu to kilo bezcennego cukru, to kostkę arcyrzadkiej margaryny. Tutaj
śmierci jeden krok.<br> Jesienny deszczyk przechodził powoli w ulewę. Nie stać mnie już było na kawiarnię: ta kosztowała tysiące. Mego starego fiacika, przeżartego przez korozję, oddałem Teresce. Zaproponowałem pani Janinie wycieczkę do Skolimowa.<br> - W ten deszcz?<br> - Deszcz nam nie przeszkodzi. Bardzo panią proszę.<br> - Ale dlaczego właśnie do Skolimowa?<br>- Muszę pani coś pokazać. Bardzo mi na tym zależy.<br>Czasu obydwojgu nam nie brakowało, wsiedliśmy więc do autobusu i dojechali przed sklep spożywczy w Skolimowie. Stała w jego progu panna Mariola. Zwolniłem ją po śmierci mamy, ale po starej znajomości podrzucała mi ze sklepu to kilo bezcennego cukru, to kostkę arcyrzadkiej margaryny. Tutaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego