choć lato, aa, tak-tak, zaraz się ubiorę, zaprowadzę na nocleg, szkoda było waszej fatygi, nie dojedziecie tam, mieliśmy tu potop prawdziwy, najlepiej to jeszcze spać, jak się już odwali dzienną robotę - i wtedy prędko, zręcznie zaproponowałem tę kolację w gospodzie.<br>Potem znów nie pamiętam, nieważne - tyle że po trzeciej ćwiartce oświadczyłem im dwom Dziadziowi i Smokowi, że skoro oni rezygnują, skoro wycofują się z tego, co przecież ułożyło się w nasz wspólny plan, skoro jeden głupi deszcz sprawił, że przestały ich nagle obchodzić i problemy osadnictwa na tych kresowych górskich obszarach, wyludnionych przez kataklizmy wojen zewnętrznych i wewnętrznych, i historyczne