ułożyć ciała. I jeszcze ta pierzyna, wstrętna, wilgotna od potu masa oblepiająca ze wszystkich stron. Leżąc na wznak, z trudem znosiła mrowienie nóg, a ból pulsował w tyle głowy i rozsadzał skronie.<br>Zasnuty ciemnością dom żył swoim życiem, coś szeleściło pod podłogą, ktoś gdzieś łaził, dźwigał jakieś rzeczy, przelewał wodę, człapiąc głośno. Przez kłębowisko bólu przeciskały się nie kojące, przedsenne marzenia, ale ostre, pomieszane obrazy z podróży - hala <name type="place">Gare de l'Est</>, nie kończąca się jazda przez Niemcy, ludzie wsiadający i wysiadający nie wiadomo gdzie.<br>Wreszcie nie wytrzymała, podniosła się z pościeli, narzuciła szlafrok i wyszła na taras.<br>Księżyc powlekał mleczną jasnością