lesie. - Chybiłam łapserdaka, bom się zdyszała krzynę... Tfu, gadzie, uciekaj z moim grotem! Żeby ci tak pecha przyniósł! <br>Z przesieki dobiegło ich rżenie konia, a zaraz potem przeraźliwy wrzask mordowanego człowieka.<br>- Ho, ho - Zoltan spojrzał na łuczniczkę z podziwem. - Daleko nie ujechał! Nieźle działają twoje szypy! Zatrute? Czy to może czary? Bo wszakże nawet jeśli hultaj ospę złapał, to tak szybko choróbsko się nie rozwija! <br>- To nie ja - Milva spojrzała na wiedźmina znacząco. - Ani nie ospa. Ale tak sobie myślę, że wiem, kto.<br>- Ja też wiem - krasnolud przygryzł wąs w przebiegłym uśmiechu. - Przyuważyłem, że cięgiem się oglądacie, wiem, że ktosik za