Typ tekstu: Książka
Autor: Nurowska Maria
Tytuł: Panny i wdowy. Zdrada
Rok wydania: 1993
Rok powstania: 1992
go na wylot. Przywołał swojego gajowego, a ten, prężąc się służbiście, wyrecytował:
- W czterdziestym szóstym oddziale obciąłem sporą watahę i dużego pojedynka!
- Nu, toczno - odrzekł z zadowoleniem pułkownik.
Pogoda dopisała, był lekki mrozek, olbrzymie śnieżne przestrzenie iskrzyły się w promieniach słońca. Wysoki las przykryty był białymi czapami, które co jakiś czas osuwały się bezszelestnie, odsłaniając głęboką zieleń świerkowych gałęzi. Mniejszych drzew i krzewów w ogóle nie było spod śniegu widać, wyglądały jak śnieżne pagórki. W takiej scenerii wyruszyli w kilka sań na miejsce. Radca jechał w pierwszych saniach z Konczaninem i szefem Służby Bezpieczeństwa.
- Dobrze byłoby, żeby nasz gość coś ciekawego
go na wylot. Przywołał swojego gajowego, a ten, prężąc się służbiście, wyrecytował:<br>- W czterdziestym szóstym oddziale obciąłem sporą watahę i dużego pojedynka!<br>- Nu, toczno - odrzekł z zadowoleniem pułkownik. <br>Pogoda dopisała, był lekki mrozek, olbrzymie śnieżne przestrzenie iskrzyły się w promieniach słońca. Wysoki las przykryty był białymi czapami, które co jakiś czas osuwały się bezszelestnie, odsłaniając głęboką zieleń świerkowych gałęzi. Mniejszych drzew i krzewów w ogóle nie było spod śniegu widać, wyglądały jak śnieżne pagórki. W takiej scenerii wyruszyli w kilka sań na miejsce. Radca jechał w pierwszych saniach z Konczaninem i szefem Służby Bezpieczeństwa. <br>- Dobrze byłoby, żeby nasz gość coś ciekawego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego