wzbraniała, była to ich pierwsza pieszczota. Lubili przed zachodem słońca chodzić w step, płosząc chmary pasikoników, słuchając muzyki traw w wonny ziołami przedwieczerz. Zbierali naręcza kwitnących tulipanów, czerwone, żółte i białe. Aż któregoś wieczoru step ich przygarnął, przyjął ich nagość, miłość, zapamiętanie. A gwiazdy nad stepem płoną niesamowicie, w wielkiej czaszy nieba słychać bicie serca.<br>Zosia leżąc na wznak na pryczy, zapatrzona w ciemność wagonu, wspominała rytm ziemi, gdy byli z sobą tak blisko, czuła radość, że jest jeszcze młoda, że budzi pożądanie, że ma dwadzieścia pięć lat. Powoli zapadała w sen. Ocknęła się przerażona. Śniło jej się, że pogrąża się