na konie <br>i ruszył. Ponad turkotem kół podniósł się głos Teofila:<br> - Ojcze, jeśli będziesz mówił dalej, nie zapomnij, że jest tam i nasza godzina.<br> <orig>Hofrat</> nie odezwał się więcej, Pani Zofii na widok ulic napełnionych zwyczajnym <br>gwarem wrócił spokój. Odchyliwszy w tył głowę, przymknęła oczy i zasłuchana <br>w swe wnętrze czatowała na znak tego nowego życia, które w sobie nosiła.<br> Późnym wieczorem Grodziccy ruszyli dalej. Przedziały były prawie puste, co <br>zaniepokoiło <orig>hofrata</>. Konduktor jednak objaśnił, że podróżni wybierają pociągi <br>dzienne, aby nie tracić widoku gór.<br> Na jednej ławce położyła się pani Zofia, drugą Grodzicki wysunął tak, żeby <br>pomieścić się na niej