zmartwień, ciężka praca, troska o dom, wreszcie syn, młody człowiek siedzący w więzieniu za szkodzące społeczeństwu zamierzenia. O uśmiech tu było trudno, a jeśli się zdarzył, to u Zygmunta, brzmiał nerwowo i zgrzytliwie.<br>Siedział właśnie na kanapie i bębnił ołówkiem o zęby. Na jego twarzy walczyło lenistwo z chęcią zrobienia czegośkolwiek. W końcu rzucił ołówek na biurko i z rękoma w kieszeniach stanął przy łóżku Lucjana. Wywiązała się rozmowa na temat wspólnych przyjaciół. Młodych ludzi zajęło to tak silnie, że już po kilku minutach przerywali sobie wzajemnie, każdy bowiem myślał tylko, co on ma do powiedzenia, i nie słuchał słów drugiego