wykonaniu każdego zadania spora część budżetu pozostawała niewykorzystana. Zdaniem prokuratury, właśnie te pieniądze z inicjatywy Stanisława Z. trafiały poprzez lewe faktury do jego znajomych, szefów prywatnych firm.<br>- Układ czysty i bezpieczny, bo wszystko odbywało się w ramach przyznanych środków. Inwestycja była wykonana, budżet wykorzystany. Ponieważ istniały faktury, nikt nie mógł czepiać się, że jakieś pieniądze ginęły. A to, że faktury były lewe, nikogo nie interesowało - mówi A., jeden z inicjatorów doniesienia o przestępstwie.<br>Ludzie, którzy na Stanisława Z. donieśli, na razie nie chcą występować pod nazwiskami. Ich zdaniem, dyrektor ma długie ręce i wielu znajomych. We Wronkach przechwycono gryps, w którym Z