Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym, słodyczą i wonią. Każdy kęs napawał lubością. Później leżeli założywszy ręce pod głowę i patrzyli w gwiazdy.<br>- Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie cud?<br>- Pierwszy cud, że żyjesz. I reszta same cuda.<br>- Hm. To ty też widzisz, że wszystko jest niezwyczajne?<br>- Dla mnie to same zagadki. Skąd się wzięło tyle zwierząt, tyle roślin, tyle ptaków, tyle ryb, tyle owadów?<br>- Tyle gwiazd - powiedział Wasyl. - Pewno, jak pomrzemy, to się dowiemy.<br>- Albo nie