bezwiednie, żeby zasłonę uchylić, żeby przez chwilę <page nr=106> popatrzeć, jak to jest, wejść pół kroku. Uciekam zdyszana, przerażona własnymi myślami, wstydzę się siebie. Jednak po chwili, kiedy odejdę kawałek, zaczynam żałować, że się nie odważyłam. Nocą robię sobie dobrze i nie mogę przestać o tym myśleć. Zło ciągnie jak magnes.<br>30 czerwca<br>Onkologia zaczyna się na parterze, długim korytarzem, który biegnie od wejścia aż do wielkich przeszklonych okien, zajmujących cała zachodnia ścianę. Tam, koło przychodni, jest poczekalnia, gdzie siedzą rodzice i dzieci, które przyszły na badania i konsultacje. Niektóre trafiają potem do nas, a inne wracają do domu, ale tam, na korytarzu