Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
złapali Towę z bochenkiem chleba. Leżała na placu, przez który wszyscy musieli przechodzić do pracy i z pracy. Patrzyła wysoko w niebo. Usta miała otwarte, jakby mówiła do kogoś tam w górze. Słońce głaskało jej anielsko złote warkocze. Leżała tak kilka dni, jakby odpoczywała. Zamiast żółtej gwiazdy na jej serdaczku czerwieniła się plama.

W tym samym miejscu postawili później szubienicę i zwołali nas wszystkich na plac. Przyprowadzili trzech Żydów, którzy próbowali zbiec. Nie wolno było się odwrócić, bo strażnicy stali wokół i kazali patrzeć. Nie wolno było zamknąć oczu. Placyk był mały i staliśmy wszyscy blisko, ale nie słyszeliśmy żadnej skargi spod
złapali Towę z bochenkiem chleba. Leżała na placu, przez który wszyscy musieli przechodzić do pracy i z pracy. Patrzyła wysoko w niebo. Usta miała otwarte, jakby mówiła do kogoś tam w górze. Słońce głaskało jej anielsko złote warkocze. Leżała tak kilka dni, jakby odpoczywała. Zamiast żółtej gwiazdy na jej serdaczku czerwieniła się plama.<br><br>W tym samym miejscu postawili później szubienicę i zwołali nas wszystkich na plac. Przyprowadzili trzech Żydów, którzy próbowali zbiec. Nie wolno było się odwrócić, bo strażnicy stali wokół i kazali patrzeć. Nie wolno było zamknąć oczu. Placyk był mały i staliśmy wszyscy blisko, ale nie słyszeliśmy żadnej skargi spod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego